Pilot właśnie podjął ważną decyzję. Uznał, iż siła ciągu oraz prędkość są wystarczające aby pociągnąć stery do siebie i w efekcie rozpocząć wznoszenie. Koła samolotu, w którym się znajdujemy odrywają się od ziemi. Chociaż jeszcze jesteśmy w jego przestrzeni powietrznej Iranu, to mentalnie go opuściliśmy z momentem znalezienia się w powietrzu.To co pozostało na ziemi…
Kategoria: Iran
Odkrywamy starożytną Persję
Persepolis… najpiękniejsze starożytne miasto, kolebka cywilizacji… To jak piramidy w Egipcie, jak Machu Picchu, jak Akropol, jak Biedronka w Skierniewicach! Bez wzgledu na czas i koszty postanowiliśmy zwiedzić je z naszym gospodarzem Mahmoudem (u niego i jego sympatycznej żony Mehrane gościliśmy przez kilka dni…). Podróż w dobrym towarzystwie Dojazd z Shiraz zajmował około 1,5 godziny…
Shiraz – miasto kwiatów i poetów
W końcu przyszedł moment, kiedy musimy się pożegnać z naszym pokojem zbudowanym ze słomy i gliny. Pan Reza zamawia nam Snappa (taki irański Uber), którym dostaniemy się do terminala autobusowego (tego na zadupiu, gdzie psy dupami szczekają 😉 ) Aplikacja szuka kierowcy i pokazuje cenę za przejazd. Wyszło 69.000 IRR (niecałe 0.5 EUR – śmiesznie…
Pośrodku niczego
Po dotarciu do terminala Kaveh w Isfahanie, zachwycamy się jego doskonałą organizacją (chętnie byśmy sobie życzyli jak najwięcej takich w kraju nad Wisłą). Tablica z rozkładem jazdy w formie elektronicznej zawierająca również informację o tym który przewoźnik realizuje dany przejazd. Takie rozwiązanie znacznie przyspiesza kupno biletu, bo wiemy od razu do którego okienka podejść. Każdy…
Isfahan – zupełnie inna bajka
Najpierw pożegnanie ze stolicą Przyszedł moment, gdy czas naszego czterodniowego pobytu w Teheranie dobiegł końca. Z powodów opisanych wcześniej, nie było nam żal go opuszczać. Chociaż bardzo się staraliśmy, chociaż zrobiliśmy kilka podejść , to nie polubiliśmy się ze stolicą. Może nie mieliśmy nikogo, kto mógłby nam go pokazać z innej, lepszej strony? Może pora…
Irańczycy nie dadzą ci zginąć! (chyba że od smogu)
Szczęśliwi wylądowaliśmy w Teheranie, przechodząc pozytywnie cały proces otrzymania wizy „on arrival” (nie obyło się bez pomocy zaprawionego w boju Szymona i jego zaradnej żony). Skoro udało się przezwyciężyć przeciwności losu oraz pokonać nawet tutejszą biurokrację, najwidoczniej miasto przywita nas z otwartymi ramionami. Długą trasę z lotniska (metrem i piechotą) pokonaliśmy dość sprawnie dzięki nieocenionej…